czwartek, 16 maja 2013

Miasto w mieście: otwarcie nowego squatu w Poznaniu

Ostatnio w poznańskich mediach głośnym echem odbiło się otwarcie nowego squatu przy Starym Rynku w Poznaniu ( a dokładnie przy przy skrzyżowaniu ul. Szkolnej i Paderewskiego). Squatersi zajęli budynek, który już od kilku lat stał pusty. Ani władze Urzędu Miasta Ani tym bardziej osoba prywatna, do której należy kamienica nie zainteresowała się lokalem. Dopiero w momencie kiedy squatersi "urządzili" opuszczone miejsce i zamieszkali tam, zrobiło się głośno w lokalnej telewizji, prasie i radiu o tym miejscu. 


Na stronie wikipedii znalazłam rozwinięcie pojęcia squat - opuszczone pomieszczenie lub budynek, zajęty, przeważnie, bez zgody właściciela. Squatersi (tj. osoby zajmujące nielegalnie budynek) swoje postępowanie tłumaczą tym, iż uważają, że prawo do zaspokojenia swojej potrzeby jest ważniejsze od prawa, w tym czyjegoś prawa własności. Jest ono w wielu krajach przestępstwem, w niektórych postrzega się je jedynie jako konflikt pomiędzy właścicielem a squatersem (w Polsce taka sytuacja zachodzi tylko, jeśli squaters może udokumentować, że zamieszkiwał dany budynek dłużej niż 3 miesiące), w którym państwo staje zazwyczaj po stronie właściciela (http://pl.wikipedia.org/wiki/Squat). 

W oficjalnym liście, Wiosna Ludzi (czyli inicjatorzy założenia squatu przy Starym Rynku), mówią o tym, że jest tu miejsce, w którym będziemy organizować spotkania, warsztaty, dyskusje, pokazy filmów, koncerty, wystawy, teatr i prowadzić wiele innych form działalności. Chcielibyśmy, aby mógł wejść tu każdy/a, by bez konieczności wydawania masy pieniędzy korzystać z tego miejsca, uczestniczyć i działać (http://pl.squat.net/2013/04/28/poznan-otwarcie-nowego-squatu-odzysk/). 

Jakby sam cel jest bardzo szczytny, adaptacja opuszczonego miejsca (które i tak stoi i nikt z niego nie korzysta) i wykorzystywanie go w celu rozwoju sztuki i kultury. Osobiście uważam, że jest to bardzo fajny i ciekawy pomysł. Miejmy tylko nadzieję, że sama inicjatywa nie upadnie i budynek przy Starym Rynku nie przerodzi się w w coś gorszego.

Tak sobie myślę, że może z biegiem czasu zjawisko adaptacji przestrzeni miejskiej przez squtersów rozwinie się na większą skalę i nie będzie odbierane przez społeczeństwo jako coś negatywnego. Pójdzie to w stronę stworzenia dzielnicy, którą będzie kreowała rozwój sztuki i kultury alternatywnej. Myślę, że idealnym przykładem jest dzielnica w Kopenhadze - Christiana - znana także jako Wolne Miasto Christiania) - częściowo samostanowiące się osiedle w dzielnicy Kopenhagi Christianshavn. Duńskie władze nadały jej mieszkańcom legalny status niezależnej społeczności. Miejsce zasłynęło na świecie jako prężny ośrodek ruchu hippisowskiego i szeroko rozumianej kultury alternatywnej (http://pl.wikipedia.org/wiki/Christiania_(dzielnica_Kopenhagi))

http://www.christiania.org/wp-content/gallery/christianias-40ars-fodselsdag/hovedindgangen.jpg

http://www.christiania.org/wp-content/gallery/forside/pct1041077367.jpg

http://www.christiania.org/wp-content/gallery/christiania-fl-lamberth-1995/scan0057.jpg

http://www.christiania.org/wp-content/gallery/forside/20110518094427.jpg

http://www.christiania.org/wp-content/gallery/christiania-1973-87/00chris007.jpg
Warto się zastanowić, czy w Polsce powstanie takie dzielnicy jest w ogóle możliwe? Czy społeczeństwo polskie jest na tyle otwarte i tolerancyjne aby pozwoliło na działanie "alternatywnej dzielnicy" w przestrzeni miejskiej. Jest to pytanie otwarte, na które każdy sam mówi sobie odpowiedź.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz