poniedziałek, 17 czerwca 2013

Czy parytety istnieją w polskiej rzeczywistości społeczno-politycznej?


Na samym wstępnie trzeba zacząć od wyjaśnienia słowa parytet. Pochodzi on z języka łacińskiego „paritas” , „paritatis” i oznacza równość[1]. Jednak to proste słownikowe przełożenie nie ma całkowitego odzwierciedlenia w rzeczywistości. W potocznym rozumieniu parytety mają prowadzić do zrównania kobiet i mężczyzn na podstawie prawa. Najczęściej to słowa pojawia się w politycznym dyskursie, gdzie kobiety domagają się dostępu do funkcji publicznych tak samo jak płeć przeciwna. Główne założenia parytetów opierają się na wysokim poziomie reprezentacji kobiet w parlamencie, urzędach publicznych, wymiarze sprawiedliwości oraz na listach wyborczych[2].
Kobiety walkę o prawa wyborcze rozpoczęły już w XIX wieku. Głównie objęło to terytoria Europy i Stanów Zjednoczonych. W Ameryce Północnej hasła równości politycznej były najbardziej chwytliwe, ponieważ powstałemu co dopiero państwu bardzo bliskie były idee demokratyczne. (Trzeba mieć na uwadze, że rozwój parytetów wiąże się z rozwojem i upowszechnieniem demokracji w poszczególnych krajach)[3]. Jednak dopiero na początku XX wieku w Europie doczekały się uzyskania praw wyborczych. W 1906 roku Finlandia jako pierwszym krajem, który dał kobietą możliwość głosowania. Ostatnim państwem był Lichtenstein. Zmienił on prawo wyborcze w 1985 roku. Polska nadała prawa wyborcze w 1919 roku. Był to ważny moment dla naszego kraju. Od roku Polska posiadał status niepodległego państwa. Obecnie duża część krajów demokratycznych zobowiązuje się do przestrzegania równych praw politycznych kobiet i mężczyzn. Jednak w rzeczywistości nie respektuje się tych praw. Wciąż jest daleko realnego udziału kobiet w życiu publicznym.
Jak podają dane, obecnie średni udział kobiet w życiu politycznym wynosi niecałe 15%. Główny cel do podział pół na pół, czyli 50% kobiet i 50% mężczyzn w sektorze publicznym. Póki co stowarzyszenia kobiece dążą do uzyskania minimum 30% na podejmowanie decyzji[4].
W czerwcu 2009 roku odbył się w Warszawie Kongres Kobiet „ Kobiety dla Polski, Polska dla Kobiet”. Mówiono na nim o dyskryminacji kobiet w życiu publicznym, nierównym dostępie do nauki i życia zawodowego[5].
Joanna Cieśla, autorka artykułu „Za mało za to samo” porusza ważne kwestie nierówności płci, które również podejmowano na Kongresie. Wspomina ona o dyskryminację związaną z wynagrodzeniem kobiet i mężczyzn. Autorka popiera swoją tezę złą polityką rodzinną państwa, złe rozwiązania systemowe proponowane przez rząd polski[6].
Teraz przejdę do przedstawienie własnego zdania na temat parytetów. Po pierwsze kobiety są w stanie jednocześnie udzielać się w życiu publicznym i prowadzić dom, wychowywać dzieci. Macierzyństwo w żaden sposób nie ogranicza kobiet w rozwoju zawodowym. W społeczeństwie polskim od wieków dominował system patriarchalny. Jednak czasy się zmieniły, dlatego warto by zmienił się światopogląd ludzi.
Po drugie, społeczeństwo składa się z kobiet i mężczyzn. Nie powinno być tak, że tylko mężczyźni powinni decydować o losach wszystkich ludzi. Kobiety również mają prawa głosu na tematy, o których tak naprawdę mężczyźnie nie mają pojęcia.
Kolejnym argumentem jest to, że udział kobiet w urzędach publicznych w żaden sposób nie odzwierciedla ich wykształcenia i kwalifikacji. Posiadają one lepszy poziom edukacji niż mężczyźni a często zdarza się tak, że zajmują gorsze pozycję ze względu na płeć. Jest to jawna dyskryminacja.
Od wielu lat kraje UE na pierwszym miejscu stawiają politykę równościową. Jest to główny priorytet ich działań. Polska jako członek UE od 2002 roku powinna również respektować prawa, które obowiązują w całej Europie.
Mężczyźni lubią mówić o równouprawnieniu szczególnie przed wyborami w swoich programach wyborczych. Jednak jak przychodzi do realizacji zakładanych planów, to zazwyczaj nic z tego nie wychodzi. Margaret Thatcher, była brytyjska premier tak mówiła o roli mężczyzn i kobiet w polityce: „Jeśli chcesz, aby coś zostało powiedziane, idź do mężczyzny. Jeśli chcesz, żeby zostało zrobione, idź do kobiety”. Te zdania pokazują, że kobiety są bardziej stanowcze w swoich decyzjach i są bardziej obrotne i przebojowe.
Jednak aby doszło to uprawomocnienia parytetów, same kobiety powinny tego chcieć. Zazwyczaj z powodu nie powodzeń, wycofują się one z polityki i dają wolną rękę mężczyzną. Dzięki konsekwentnym działaniom i śmiałym decyzją są w stanie więcej zdziałać. Nie powinny poddawać się męskiej dominacji, ale walczyć o swoje prawa wyborcze. Jeśli kobietą w Europie zachodniej się udało to dlaczego w Polsce nie może być tak samo. Żyjemy w demokratycznym państwie i wszystkie prawa i idee tej koncepcji politycznej powinny być realizowane, bez żadnych wyjątków. Mam cichą nadzieję, że coraz większy udział kobiet w życiu publicznym ułatwi im drogę do równości politycznej.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz